W Tajlandii można dobrze, tanio i szybko zjeść na ulicy. W odróżnieniu od amerykańskich sieciówek można to zrobić naprawdę tanio, w 90% zdrowo.
Oto przegląd tego co można spałaszować wieczorem na Khao San.Post z dedykacją dla Jula Głodomora.
Na początek spotykamy zdrowy appetizer - sok ze świeżych owoców
Potem saszłyki - mięsko niewiadomego pochodzenia - wygląda bardzo apetycznie.
Po tych wszystkich dobrościach nie ma to jak walnąć Fuckin' Good piwko.
Kukurydza w kolbach, kiełbaski i co tylko
Na KhaoSan zawitał (o zgrozo) Kebab - Niech żyje globalizacja.
MangoStickyrice za dwa piećdziesiąt - mniam.
I znowu Saszłyki
Twist Potato czyli zakręcone frytki w każdym smaku, nawet typowym dla Tajlandii "pizza"
Kukurydza łuskana, nie mam pojęcia jak i z czym
Nieśmiertelny PadTHai czyli, jajko, warzywa, i makaron - podstawa żywienia (3 pln)
Świeże owoce, w temperaturze akuratnej - mango, arbuz, ananas (codzienny deser 1,5 - 2 zł)
I na koniec coś dla twardzieli - koniki polne, larwy, karaluchy. Renia mówi (cytuję dosłownie)" ja zjem tego robaka...zobaczysz".... SMACZNEGO.
owocki mniam strasznie zazdroszczę:-)
OdpowiedzUsuńNatalia:-)
Melduję stałe śledzenie Waszych poczynań.
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze wszystko w porządku.
Co do "Fuckin' Good piwko" - reklama dźwignią handlu. Marketing na światowym poziomie.
Czekam z niecierpliwością na dalsze mega foty z relacji - oczywiście wraz z opisem.
Pozdrowionka
Renia jedz! prosze przywiez mi ze dwa to zjem komisyjnie U Fryzjera.
OdpowiedzUsuńsulio
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRenia jak smakował " robak " :]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
neronek
Na następnym "Kazimierz Curry Party" ja bym chciała też takiego robala na deser zdegustować, może zawekujcie kilka, co?:)
OdpowiedzUsuńP.S. Mateusz, Twoje negatywy zabezpieczone, są już u mnie, pzdr.
Blahoney