sobota, 10 marca 2012

Angkor Wat - dzień pierwszy

Spaliśmy dobrze - dla odmiany. Pokój z klimą robi swoje. Wstaliśmy o 7.00, szybkie śniadanie i o 8.00 siedzieliśmy już w tuk-tuk'u. Angkor przywitał nas...deszczem. Tak tak! Deszczem! Na szczęście nie żadnym monsunem, ot - letnim kapuśniaczkiem. Tuk-tuk wygodny, kierowca gada po angielsku - jest ok.
Już na samym początku złapaliśmy gumę. Kierowca nas wysadził, polecił oglądanie wiejskiego życia, i pojechał naprawić oponę. Niestety w miejscu gdzie mieliśmy przygodę "życia" było niewiele - zbiegła się tylko "młodzież" popatrzyć na białasa.


 
Nie będę się rozpisywał która świątynia jak się nazywa, z którego jest wieku, i który król Jaraśmavandagan ją wybudował i tak was to nie interesi. Jeździmy dziś po świątyniach mniej znanych, mniej okazałych, znajdujących się na obrzeżach kompleksu. Jedne świątynie robią duże wrażenie inne nie, na szczęście w odróżnieniu od swoich bardziej znanych kuzynów, dużo mniej w nich turystów - to co zobaczyliśmy w Angkor Wat podczas powrotu zwaliło nas z nóg - istne lemingi. Każdy kto twierdzi, że Angkor to tylko kupa kamieni - ha!! Byyyyyyyyyzdura!! Niech przyjedzie i się przekona. W internecie nie ma zapachów i ścieżki dźwiękowej - a ta zazwyczaj imponująca. Folkowa kapela złożona z ofiar wojny lub min, w połączeniu z dźwiękami dżungli.
@ Sułek - Zbadaj - wstydu nie ma, na sobotni koncert "U Fryzjera" jak znalazł - namiary mam :)

Jedyne co naprawdę mocno doskwiera to pogoda. Po porannym deszczyku ślad zaginął po 15 minutach. Przez resztę dnia pustynna żarówa - liczne części ciała mocno zaczerwienione. Jutro jedziemy oglądać te największe i  najbardziej okazałe świątynie, nie wiem jak to zniesie moja skóra.
Poniżej próbka tego co dziś widzieliśmy.

Pozdrawiamy wszystkich i dziękujemy Buddzie za tanie pokoje z klimatyzacją i kufelek piwka za 1,5 zł.






















Modelka widoczna na zdjęciach to "Renia Croft" znana na powiślu jak Tomb Rider.

P.S - Pomimo, że wszystko tu kosztuje "one dolar" to jakoś pieniądze się nas nie trzymają. Barkuje....bardzo brakuje, żydowskiego akcentu" podczas tego wyjazdu.

5 komentarzy:

  1. Odwolalem dzisiaj NeoKlez - biore ich!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. część składu mamy na miejscu, na liściu gra wyśmienicie nasz sąsiad z dołów. Ja nauczę się na tych cymbałach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesc Wam, a my dla odmiany wyjatkowo siedzimy w Kazimierzu u Frycka i wcale Wam nie zazdroscimy. Wlasnie zaspiewalismy 100 lat ( la, la, la ) Kasi bo skonczyla 26 lat dopiero. Kasia dla nas specjalnie zatanczyla z jasikiem toples na stole ( firmowym )przesylamy foto ale jak nie pojda to zobaczycie na miejscu. Konczymy bo musimy ja wyniesc. Calujemy Beata, Zuza a Kasia moze jutro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzena i ...śpiący już ...Robert:)11 marca 2012 01:33

    A my wróciliśmy od seniorów Stachyrów - jak zwykle super smacznie oraz sympatyczne imieninowo-Bożenkowo! Popijając wódeczkę, zajadając pyszności między tematami o: stosunkach małzeńskich, biznesach,losach ludzkich i rozprawach o marnościach świata tego szeroko i wylewnie rozprawialiśmy o WAS. Generalnie pochwały na temat osoby redaktora naczelnego bloga oraz modelki i muzy -wypiliśmy również(oprócz zdrowia Bożeny) za to aby Wam się ....a dalej dopasujcie

    OdpowiedzUsuń
  5. Witajcie! Dodalam Wasz blog "ulubionych":-). Bede sledzic, a jakze! Piekne zdjecia (jak zwykle) oraz przede wszystkim frajda z czytania:-). Pozdrawiamy i zyczymy udanego podrozowania! P.s zazdroszcze swierszczy, smakowicie wygladaja...brrrr;-).
    Paula i Lenka

    OdpowiedzUsuń