Wysepka na której znajduje się Bolilanga Resort, jest malutka. Na Neil Island na Andamanach, która wydawała nam się mała można było skuterem przejechać w 15 min - z jednego końca na drugi. Bolilange z fajką i płetwami można w ok 40 min opłynąć dookoła.
W cenę noclegu wliczone są 3 posiłki dziennie. Śniadanie (jak wstaniemy - bez konkretnej godziny) zazwyczaj malutkie i na słodko. Lunch - o 12:00 Ryba (czasem pyszna wędzona), ryż, zielenina. Dinner - 19:00-20.00 - ryba, ryż, zielenina. Podczas naszego pobytu, przez resort przewinęło się kilka osób, wszyscy zgodnie stwierdzili, że tutaj dają najwięcej, najbardziej urozmaicone i najsmaczniejsze jadło. W cenie jest też kawa i herbata bez ograniczeń.
Jest w resorcie para włochów - Ennio i Donatella. Co wieczór przy kolacji rozprawiamy, jakie wszystko było smaczne, po czym następuje minuta ciszy...i zaczyna się lista życzeń i lamentów, pasta carbonare, pizza napoli, tiramisu, parmegiano reggiano i butelka red łajn. po 3 dniach jak przynoszą rybę to nawet Renia - największa orędowniczka ryb - ma świeczki w oczach - no more fish!!
Nie ma też zbyt wiele możliwości aby wydać pieniądze. Na liście drinków prócz wody, coli i piwa (za jedyne 5$), jest papier toaletowy i to tyle. Można ew wykupić wycieczkę na inne wyspy czy laguny.
Wielkie rozterki targają naszymi głowami, czasami nie wiadomo co wybrać:
- książka w hamaku
- pływanie z fają
- dżemka w domku
Na tych trzech aktywnościach zamierzamy oprzeć cały nasz pobyt na wyspach :)
Leo stwierdził, że jego szemrane interesy za bardzo ucierpią, jeżeli zostanie aż tydzień bez internetu i razem z Yin ulotnili się po 3 dniach. My zostajemy tydzień, spotkamy się znowu w Makasaar.
Pogoda jest różna, i zmienia się bardzo szybko. w Indonezji jest teraz "pora na deszczora" więc deszczem potrafi nieźle przysunąć. Zazwyczaj jednak gwałtownie i krótko, a dzięki temu nie ma nieznośnego upału - temp. ok 27-30 stopni.
Na wyspie życie toczy się bardzo powoli i bardzo leniwie. Wiemy jednak, że w takich warunkach najlepiej "ładuje się akumulatory". Ludzi jest mało. Bardzo mało. W pewnym momencie po wyjeździe Leo i Yin, oprócz nas i właścicieli było tylko 1 gość. Andy - Szwajcar - jest na Togeanach "nasty" raz. Ma swoją łódkę i przez 6 miesięcy w roku pływa sobie od wyspy do wyspy łowiąc ryby i odwiedzając znajomych. Płynnie gada po indonezyjsku - naprawdę fajny gość - popijamy razem piwko wieczorami.
Zazwyczaj pod wodą dzieje się tu więcej niż na powierzchni. Pomimo iż połowy ryb przy użyciu dynamitu (!!!) wciąż są dość powszechną praktyką, dużo raf jest jeszcze w bardzo dobrym stanie. Ta przy naszej wyspie nie zachwyca, ale zawsze można wziąć płetwy, maskę, faję i trochę popływać - kilka pstryków z podwodnej zabawki Leo.
Wiecie po czy poznaje się prawdziwe wakacje?? Prawdziwe wakacje są wtedy, gdy ktoś w towarzystwie pyta: JAKI JEST DZISIAJ DZIEŃ TYGODNIA?? A wszyscy uśmiechając się głupawo wzruszają ramionami - bo nie mają pojęcia!!
Była to dość częsta sytuacja w Bolilanga Resort.