Po dwóch dniach koszmarnej pogody wreszcie nad Kazimierzem zaświeciło słońce. Aby to uczcić rytualnie spaliliśmy obuwie symbolizujące błotnikejszyn.
Dziadostwo wisiało już w powietrzu - malina przelała je na papier.
Po rynku chodzili dziwni ludzie 'z głową w chmurach'
Zachęceni pogodą zebraliśmy całą naszą dzieciarnie [nie jest to łatwe] i ruszyliśmy nad Wisłę do 'strefy rakieta'.
To co spotkaliśmy na boisku orłów było...piękne. Szanowni włodarze, tak powinno tam być co weekend!! Już wiecie, że 'się da'.
Była joga...
Była bitwa na kolory...
Bumperball wyzwalał nieopisywalne ilości endorfin, u dużych i małych, grubych i chudych i nawet u rudych.
Można było postać na głowie
Albo po postu się polenić...
...a nawet lepiej - polenić przy piwku
Nad tym aby ani na chwile nie nastała niezręczna cisza czuwał Mirosław Maken Dzięciołowski - i robił TO dobrze :)
Strefa rakieta trafiła 'w dziesiątkę' !!
W kamieniołomy dotarliśmy z lekkim poślizgiem - w połowie NeoKlez'u.
Potem CzessBand klimatami warszawkso-bałkańskimi rozgrzewał publikę dla Dziadów - żar dosłownie lał się z nieba.
Rozgrzewanie szło im bardzo dobrze, nastroje były silnie imprezowe
Dziadowskie słowiki szykują się do wejścia na scenę
No i wisienka na Torcie Kazimiernikejszyn - Dziady Kazimierskie!
Czy widzisz ich pierwszy raz, czy byłeś na wszystkich ich koncertach - jedno jest pewne!! W miejscu nie ustoisz!!...jak tu pięknie - P.I.Ę.K.N.I.E!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz