wtorek, 12 marca 2013

Dziady w Analogowym Rogalowie

2 marca, gdy wygrzewałem swoje 4-litery w słonecznym Kuala Lumpur, to ja byłem tym, któremu się zazdrości. Nie mogłem się jednak pozbyć uczucia, że oddałbym wszystko by być tego dnia w szarej zimowej Polsce. Puńczyk wrzucił zdjęcia z nagrywania pierwszej płyty dziadów. Oczywiście, jak ja lecę na drugi koniec świata to dziady wchodzą do studia. Ja też chceeeeeeeeeee. Mówisz  i masz - powiedział Serge w sobotę 9 marca. Jutro jedziemy do studia, jedź z nami to pofocisz. Hell Yeah!!
W rynkowej zebrała się mocna ekipa. przede wszystkim dogrywane będą chórki, kilka dobrze przepitych gardeł się przyda. 

Studio (można by napisać osobny poemat) "Rogalów Analogowy" to w pełni analogowe studio pełne sprzętów od których każdemu miłośnikowi muzyki włos się jeży na głowie, a wszystko to w pięknym drewnianym domu. Jego właścicielem jest jego analogowość Wojciech "Wojcek" Czern. Dom, sprzęt i master Wojcek to mieszanka tworząca mega niepowtarzalny klimat.








Po zwiedzaniu, przyszedł czas wziąć się za robotę. Odsłuch już nagranego materiału i ustalenie w których miejscach darcie mordy będzie miało miejsce.









Potem już tylko ciężka praca. W pewnym momencie było nas tam prawie 30 dziadów. Spróbujcie zapanować nad taką ekipą. Śmiesznie było wielce, gdy przychodziło co do czego, ze wszystkich obecnych dziadów wychodził pełen profesjonalizm - darli japy jak trza!










Mam nadzieje, że będzie mi dane wrócić do Rogalowskiego Studia, gdyż miejscem magicznym na pewno jest. A na płytę Dziadów nie mogę się już doczekać...mam wrażenie, że nie tylko ja.
 

niedziela, 3 marca 2013

Melaka - powrót do Malezji.

Żeby nie było za miło, komunikacyjnych wpadek był ciąg dalszy. W Indonezji o tym, że samolot opóźniony jest o ok godzinę, nikt nikogo nie informuje - pełen luz. Z racji tego, że przesiadkę w Makasaar mieliśmy 3-godzinną, w Luwuk zaczęliśmy mocno przeklinać. W Makasaar najwyraźniej wiedzieli o naszym poślizgu i aby mieć pewność, że zdążymy, o 45 min opóźnili samolot do Kuala Lumpur. W KL autobus do Melaki zamiast o 21:00 wystartował o 21:40. 
Leo zrobił rezerwację w  "Casa Blanca" na pierwszą noc. Wsiedliśmy do taksówki a ta zawiozła nas do



Casa Del Rio. Dla taksiarza Casa to Casa :) Naprawdę?? Wyglądamy na pokój za 150 czy 200 $? Na szczęście CasaBlanca była zaraz obok. 60 RM duży pokój z łazienką i AC.
Melaka leży od Kuala Lumpur ok 2 godziny jazdy po gładkich jak lustro i prostych drogach - bardzo miła odmiana. To po-holenderskie kolonialne miasteczko, obfitujęce w Muzea i kościoły. Jest też piękne Chinatown pełne wąskich uliczek, sklepików, butików, knajpek. 








Melaka na pewno jest bardzo atrakcyjna dla Malezyjczyków, czy Azjatów ogólnie, dla europejczyka to już taki cymes nie jest. 2 pełnie dni zupełnie wystarczą na Melakę. Jest tu jednak coś "kazimierskiego" - niby nic tu nie ma, ale jakoś tak fajnie jest. Zostaniemy tu dłużej - żeby odpocząć. Strasznie męczące to wakacjowanie jest.
Całe dnie mijają na spacerach, zakupach i konsumpcji. Jedzenie tanie i bardzo smaczne - no i prawdziwa kawaaaaaaa - eKspresso z ekspresu - Yeah!!









Nad miastem góruje maszt, na który wjeżdża taras widokowy.





Melaka dużo zyskuje po zmroku, robi się na prawdę klimatycznie.