niedziela, 15 września 2013

Zamykająca sezon Turbowyprawa rowerowa - KLUB TOMKA SAWYERA

Włodek reklamował: Ekstremalne zjazdy wąwozami, zawody w jeżdżeniu tunelem, wygibasy na gibonie, ognisko w grotach i wiele innych niespodzianek...Zbiórka o 13.13 w Korzeniowej!!!!!
Jak można byłoby to przegapić?? A jednak! O 13:13 w korzeniu zdecydowanie dzikich tłumów nie było - może to i lepiej - stawili się najwytrwalsi - żadnych maruderów!!
W korzeniu chill-out po wczorajszym koncercie
 Komu wino-grono od Prady??

Z 15 min poślizgiem ruszyliśmy sobotnio-zakorkowanym wąwozem korzeniowym, potem przez góry, wąwozem wzdłuż obwodnicy na dół do El-Bocho. Pierwszy przystanek tunel vel. rura!
W rurze sucho, tylko ciemno, latarek prawie nikt nie ma. Kilka przejazdów rurom się jednak odbyło.

Po spenetrowaniu rury, dalej na dół do El-Bocho, za Biedrodnką odbiliśmy na Zamłynie i dalej do groty. Zanim do groty dotarliśmy, zrobiliśmy krótki piwny pit-stop w sklepie na Zamłyniu. Sklep jest zdecydowanie jak Korzeniowa - TYLKO DLA WTAJEMNICZONYCH. Sam sklep zakamuflowany, a ogródek piwny to praktycznie inna, mistyczna kraina. Lokalne ziomy przyjęły nas z otwartymi rękoma.

dziewczyny zasiadły w ogródku
a starszyzna wychyliła perełkę w "jurcie"
Zatankowani ruszyliśmy na zwiedzanie groty.



Waga kogucia i piórkowa penetrowała najciaśniejsze przesmyki (nie dla mnie takie zabawy)


Jak grota to i skarby. Tom znalazł jeden - hmmm czyżby zmiana kierunku muzycznego w korzeniowej??


Chillin' przed grotą
 
Z groty wąwozem ruszyliśmy pod górę, na Zbędowice... Podjazd, a raczej podejście długie i strome. Wszyscy sapali. Z Kozą z Lublina przyjechał kumpel pięknym cruiser'em, do tego z przyczepką w której ciągnął córkę. Jak na niego patrzyliśmy, od razu lżej nam się pchało nasze rowery - szacun!!
 
W Zbędowicach przystanek pod sklepem - bo jakże by inaczej!?!

 
Nie od dziś wiadomo, że cebularz najlepiej smakuje z oranżadą i przy śmietniku

 
Pamiątkowe foto przed zjazdem w dolinę

Po drodze Tom miał mały wypadek - ale dziadowskiego rowera nic nie ruszy - HEJ!!

Dopiero w Wierzchoniowie znaleźliśmy polankę gdzie dało się rozpiąć gibona - skakanie i gibanie trwało ponad godzinę 





Z polany mega szybkim wąwozem zjechaliśmy do Wierzchoniowa, i  przed samym zachodem słońca zawitaliśmy w Kazikowie.
Wszystkim współtowarzyszom turbo-wyprawy wielkie Dzięki!! Chciałoby sie jeszcze...i więcej i więcej... Pozostaje tylko czekać na zimowe wyprawy klubowe!!


 

1 komentarz: