piątek, 6 kwietnia 2012

Pua - Epicka jazda!!

Z Nan ruszamy 75 km na północ - do Pua.
Miasto Pua nie ma w sobie nic specjalnego, będzie naszą bazą wypadową na rajd po północy prowincji. 
W połowie drogi  zrobiliśmy postój w Nan riverside art gallery. Prywatna, dość niekonwencjonalna galeria sztuki. Miejsce opisane w Lonely Planet - zdecydowanie warte odwiedzenia.









W Pua dość szybko znaleźliśmy nocleg i ruszyliśmy na przejażdżkę po okolicznych wioskach. W jednej z nich trafiliśmy do handlarzy srebrem, asortyment mieli całkiem pospolity, ceny nieciekawe. Sprzedawczyni wysłała nas jednak 4 chałupy dalej. Do swojego brata - on robi "big stuff". Pojechaliśmy. Gość specjalizuje się w wyrobach ze srebra, nie rozmienia się jednak na drobne, jego świeczniki, ozdoby i torebki, ważą często ponad 5 kilo, i wartę są do 100 tyś pln.








Wieczorem zajechaliśmy to jednej ze świątyń w Pua. Jest tam magiczne drzewo, które "tańczy" (trzęsie się) jak się je potrze. Wczoraj zaczął się "rok szkolny"- klasztor pełen mnichów, jedni bardziej wstydliwi inni mniej. Chwilę pogawędziliśmy, moher się wymodlił.






Nazajutrz wyjechaliśmy z samego rana. Pierwsze 50 km to nudna droga na północ do granicy z Laosem, potem się dopiero zacznie. Trasę wymyślił sobie Leo jakiś czas temu, stwierdził, że z jej przejechaniem poczeka na nas - chwała mu za to.
 
Faktycznie po przejechaniu pierwszych nudnych 50 km zaczęliśmy wjeżdżać w góry, coraz bardziej kręte serpentyny coraz bardziej strome podjazdy. Na kolejnych 170 przejechanych kilometrach nie było nawet 100 m prostej drogi.

Pokaż Around Pua na większej mapie
Łącznie przejechaliśmy tego dnia 218 km!! Do Pua wróciliśmy pod wieczór tak samo zmęczeni jak zauroczeni. Przejażdżka nie miała konkretnego celu, droga była celem samym w sobie - a ta nas nie zawiodła. Tysiące zakrętów, piękne doliny, liczne przełęcze, prastare lasy - epicka podróż.







W nocy nad Pua przeszła niezła nawałnica - nie dała pospać. Sprawiła też, że rano było całkiem chłodno, a na skuterze przy 70 km/h po prostu zimno. W drodze powrotnej do Nan, na prośbę naszego nadwornego mohera, zbaczamy z trasy żeby odwiedzić świątynie "w laotańskim stylu". Świątynia pełna zachowanych w bardzo dobrym stanie murali, wokół niej zakłady tkackie.







Bez większych przygód dojechaliśmy do Nan, gdzie w samym centrum miasta Honda Leo  - wyzionęła ducha - tak całkowicie. Miło z jej strony, że nie zrobiła tego gdzieś w górach, po środku niczego. Dobrze, że nie oddaliśmy do wypożyczalni naszej Yamahy. A tej należą się słowa uznania. Wiekowy skuter z wypożyczalni, z nieziemskim przebiegiem i lichymi hamulcami (nie wiem jak przejechaliśmy te góry), w ciągu tygodnia przejechaliśmy razem ok 700 km - więc też jej nie oszczędzaliśmy - zawsze niezawodna i gotowa do drogi.

Dziś przyszło nam się pożegnać z naszym przyjaciółmi Yin i Leo. Bez nich nigdy byśmy nie trafili w tak cudownie nieturystyczne miejsca, nie przeżyli tylu fantastycznych przygód i nie bawili się przy tym tak doskonale. Leo dzięki Ci bardzo za poświęcony czas, te 2,5 tyg to była czysta przyjemność - trzymam za słowo, że dasz nam szansę odwdzięczyć się tym samym w Polsce. WIELKIE DZIĘKI!! Yin nie muzyka... TY jesteś NAJLEPSZA!!

6 komentarzy:

  1. Dziś to ja pierwszy komentuje, 555 :

    @Sulek
    Dzieki za pozdrowienia !! Smacznego jajka zyczymy :)

    @Mat & Renia

    Dzieki za sprawozdanie z trasy !!!

    tu jest link na jazde na Hummerze w MHS

    http://www.youtube.com/watch?v=yV_MD-1oexo&list=UU0CRVo7TNUr_j5Aq-QH_aqQ&index=3&feature=plcp

    OdpowiedzUsuń
  2. Leo, dzięki za linka - jazda wojskowym hummerem niezapomniana 555:)
    Siedzimy na herbacie (głos odjęło mi już całkiem) w happy house. Niestety nasze próby za-book-owania sobie dobrych miejsc w samolocie kończą się fiaskiem - error na stronie aeroflotu - agrrrrrrrr RUSKIE PATAŁACHY!!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mat

    Górski wiatr i lodowate piwo dały się we znaki :(
    Cóż, w domu będziesz miał herbatkę z miodem i się wyleczysz. Ale z Perłą może być gorzej...

    Daj cynk, jak znajdziesz koszulki z Harleyem.

    OdpowiedzUsuń
  4. jest i Kiciuś:-) Dziś ostatni dzień roboty i już tylko czekamy na was!! Zahaczymy i o aptekę na ryneczku. Natalia i Bożenka:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem że Bangkok już jest grany. Pamiętajcie o paczce robaków - stworzymy w ten sposób nową, świąteczną tradycję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ze mi 2 razy powtarzac nie trzeba. Pamietamy, pamietamy, ale mielismy nAdzieje zrobic niespodziewanke... Na razie kombinujemy jak to przywiezc, a wy jak juz wiecie, to zbierzcie dobra ekipe i szykujcie zoladki-robale kupimy wieczorem!! Sciskamy mocno z parnego bangkoku.

      Usuń