Teatr na Skowieszynku! Na realizację takiego pomysłu porwał się Jan Tuźnik, rodzice oddali do dyspozycji stodołę i tam właśnie sztuki będą grane. Do tej pory [bardzo subiektywnie] 'wydarzenie kulturalne na Skowieszynku' kojarzy mi się z zabawą w remizie - to były czasy. Wygląda na to, że się to zmieni. Ciekawość miejsca i głód dziadowania sprawiły, że frekwencja zadziwiła wszystkich.
Którędy na klepisko??
I narobiłaś...
O samych dziadach napisano już chyba wszystko, ja ciekawy byłem samego miejsca. Stodoła dość duża, na potrzeby koncertu zbita prowizoryczna scena - akustycznie bardzo przyzwoicie.
Organizacyjnie wszystko dopięte było na ostatni guzik. Był przygotowany parking, eko-pieczątki na wejściu, miejsce do posiedzenia, kosze na śmieci, popielniczki, przyzwoity kibel. Bardzo, bardzo fajnie. Jest w Kazimierzu 'jeden festiwal' przy organizacji którego Janek z ekipą powinien pomóc ;)
Nie pokazuj języka bo ci koza nasika!
Całe tabuny dzieci... te większe śpiewały na scenie, te mniejsze też miały co robić. Dobrze, że dużo było fajnych ciotek co się trochę maluchami zajęły :)
W sumie to nie wiem...dlaczego??
Gońsie zawsze przyprowadzi bandę dziwnych hipsterów ;)
Sebol w 'dolinie grodarza' rozwinął się znowu - i ruchliwy jakiś był strasznie - dziadowanie było zacne - tez mi nowość!
W sumie wszystko zorganizowane było na najwyższym poziomie a atmosfera była pierwszorzędna. Z niecierpliwością czekam na pierwszy spektakl - już 14 sierpnia. Nie bądźcie safanduły - bądźcie tam!
Sądy nad Dziadami i samym Klepiskiem na rynku trwały do bladego świtu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz