Do Męćmierza na Świętojanki ściągnął niezły tłumek, pogoda dopisała a w miasteczku marazm (jak zwykle). Knajpa u krzywoustego jako jedyny "wodopój" przeżywała istny renesans.
Niewiele wianków Wisłą popłynęło, wiele za to zdobiło (nie tylko niezamężne) głowy.
Koło gospodyń wiejskich i miejskich przygotowało smakołyki z grill'a i inne łakocie, można było je pobierać za "co łaska" - takie prawdziwe - nie jak w kościele.
Podczas pokazu Capoeira, bały się nawet komary!!
Potem do stodoły Bartka Pniewskiego zabrały nas Dziady Kazimierskie. Dziadowanie było zacne - jak zwykle - czy to mi się kiedyś znudzi??
Gońsię BIAŁA DAMA Lenarciakówna
Po koncercie wszyscy ruszyli nad Wisłę, puszczać wianki, palić ognisko. Imho mijało się to z celem, ja przynajmniej nie czerpałem z tego żadnej przyjemności, gdyż komary rodem z Czernobyla pożerały nas żywcem.
Bonus - tankowanie Dziad Kazimierski style :)
dobre foto. dobre chwile. dobrzy ludzie. dobry koncert z dobrą zabawą.
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia, niezapomniany koncert. Pierwszy raz na dziadach i mam nadzieję nie ostatni :) zresztą dziś dzwoniłem pytać o organizację koncertu w Puławach, kto wie przy dobrych wiatrach może i zawitają do nas nad Wisłę :) To się nigdy nie znudzi :)
OdpowiedzUsuńKoncert w Puławach? Świetna sprawa! Też mam nadzieję, że zawitają do nas, byłoby wspaniale! :)
Usuń